Ciasteczka, które szturmem wdarły się do mojej rodziny. Mają intensywny czekoladowy smak, a ich krucha konsystencja sprawia, że rozpływają się w ustach.
Jestem czekoladomaniakiem i od momentu odkrycia tego przepisu parę lat temu, nic mi więcej nie potrzeba. To są takie małe kawałeczki czekoladowego, ciasteczkowego nieba :) Nie jestem fanką Nigelli z racji ilości używanych tłuszczów i cukru, jednak ta niepozorna receptura pod tajemniczo brzmiącą nazwą "Ciasteczka babci Boyd" powinna znaleźć się w każdym przepiśniku.
Składniki (ok. 24 ciasteczka) :
- 300 g mąki pszennej,
- 30 g kakao,
- 1 łyżeczka sody,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 125 g drobnego cukru,
- 250 g masła (koniecznie masło 82%) w temp. pokojowej,
Wykonanie:
*Mąkę mieszamy z gorzkim kakao, sodą, proszkiem do pieczenia i odstawiamy na chwilę (ok. 30 min.)
Masło miksujemy dodając partiami cukier. Następnie dodajemy mieszaninę mąki. Możemy to zmiksować, chciaż osobiście zawsze zagniatam ręką. Mam wrażenie, że ciasto się lepiej klei i nie kruszy poczas formowania ciasteczek.
Nastawiawiamy piekarnik na 170 ºC .
Będą nam potrzebne dwie blachy, które wykłądamy papierem do pieczenia. Przystępujemy do lepienia ciasteczek: formukemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego, rozpłaszczamy na grubość ok 0,5 cm i kłądziemy na blaszce. Trzeba zostawiać spore odstępy między ciasteczkami, dlatego na jednej blaszce mieści się 12 sztuk.
Pieczemy 5 min. w 170 ºC , potem zmniejszamy do 150 ºC i pieczemy następne 10 min. Po wyciągnięciu odstawiamy na 15 min. tak aby ostygły, gdyż odrazu po wyjęciu są bardzo miękkie.
*Najlepiej mąkę i kakao przesiać, aby się dobrze wymieszały.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz